Dodawajcie komentarze i opinie

Bardzo was proszę o dodawanie komentarzy do moich postów. Chcę znać waszą opinię. Jeśli macie pomysły na przygody Nessie to z chęcią je przeczytam i postaram sie umieścić je w moich opowiadaniach.
Mam nadzieję, że będziecie często odwiedzać mojego bloga, ciekawi dalszych przygód pół wampirzycy.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Przepraszam?

Hej, hej kochani!
To znowu ja. Bardzo dawno mnie tu nie było i ogromnie was za to przepraszam. Ale mam urwanie głowy w szkole, o tym, że były ferie już nawet nie pamiętam :( Obiecałam rozdział a wcale go nie dodałam i obawiam się, że jeszcze przez jakiś czas nie dodam. Potrzebuje chwili wytchnienia a tu sprawdzian za sprawdzianem, kartkówką pogania. Ale dość użalania się nad sobą. Piszę po prostu żeby was przeprosić. Mam nadzieję, że uda mi się coś dodać przed Wielkanocą. Będę się bardzo starać.
Jeśli chcecie to zostawcie mi swojego maila w komentarzu pod tym postem. Jak się coś nowego pojawi to wam podeślę wiadomość.
Jeszcze raz gorąco przepraszam, dziękuję za komentarze i proszę o cierpliwość i dalsze wsparcie.
A teraz idę spać :D
Całusy,
zawsze Wasza,
Zuzu

sobota, 16 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 7 - PREZENTY

Kiedy się obudziłam, moje oczy automatycznie powędrowały w stronę szafki nocnej, ale oczywiście zegarka na niej nie było. Wydawało mi się, że spałam bardzo krótko, ale kiedy w końcu wyczołgałam się z łóżka i sprawdziłam godzinę na telefonie okazało się że jest po jedenastej. Nie zawracając sobie głowy ubieraniem się zeszłam na dół. Nikogo się nie spodziewałam, bo zarówno Charlie, jak i Sue powinni być w pracy od ósmej, toteż stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam otwartą lodówkę i stojącego przy  jej Jacoba . Od razu też spłonęłam rumieńcem, bo miałam na sobie tylko pomiętą po spaniu koszulkę.
- Cześć - przywitałam się. - Co ty tutaj robisz? I nie mam na myśli opróżniania naszej lodówki - uprzedziłam jego pytanie.
- Cześć - odpowiedział. Ze sceptycyzmem przyjrzał się mojej "kreacji", ale w żaden sposób jej nie skomentował. - Przyjechałem cię odwiedzić. A co, nie wolno?
- Wolno, wolno. Tylko się ciebie nie spodziewałam - powiedziałam przeciskając się koło niego. Ukroiłam sobie kilka kromek chleba i posmarowałam je sobie masłem. Sięgnęłam do szafki po szklankę i poprosiłam Jake'a o mleko. Podał mi je, ale kiedy usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie, przyglądał mi się z taką miną jakbym postradała zmysły. Ale tak było zawsze. Jake nie może zrozumieć jak ktoś może jeść śniadanie, które nie zawiera tony mięsa i dwóch ton pieczywa. Postanowiłam go ignorować i nie spojrzałam na niego nawet kiedy usiadł koło mnie i uporczywie się we mnie wpatrywał.
- Tak w ogóle to mam dla ciebie prezent - powiedział nagle.
- Co? Ale po co? Jacob, przecież wcale nie musiałeś mi niczego kupować. To...
- To nie ode mnie - przerwał mi. - To od twojej rozrzutnej wampirzej rodzinki. Ja tylko dostarczam - i to powiedziawszy wyciągnął z kieszeni kluczyk – srebrny i długi z niebieską kokardą. Powstrzymałam się z wysiłkiem od ponownego wywrócenia oczami. Dobrze wiedziałam, do czego był to kluczyk – do mojego nowego samochodu. Rzucił mi go i choć samochód nie budził we mnie ekscytacji wstałam od stołu i otworzyłam drzwi wejściowe. Samochód stał na podjeździe. Był to McLaren, srebrny i z całą pewnością nowy, ale na tym moja wiedza się kończyła i wcale nie miałam ochoty dowiadywać się o nim czegokolwiek więcej.
- Zamarzniesz. - Jacob stanął za mną i objął mnie ramionami.
- Wcale nie jest mi zimno - odpowiedziałam, ale Jake mnie nie puścił.
- Nie chcę cię martwić, ale w środku jest jeszcze trochę innych prezentów - dodał, a kiedy odwróciłam się do niego uśmiechnął się szeroko.
Wyswobodziłam się z jego objęć i wyszłam na górę, żeby się ubrać. Ledwo zdążyłam, bo Jacob zaraz zapukał i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka taszcząc wielkie pudło. Była to wieża stereo.
- A to co jest? - spytałam.
- Jak widać wieża.
- Och, przecież wiesz o co pytam - westchnęłam.
Wyszliśmy na zewnątrz. W bagażniku było jeszcze kilka pudeł: nowiutki laptop, słuchawki, tablet oraz dwa z moimi ulubionymi książkami i płytami. Kiedy wszystko to było już w moim pokoju podjęłam decyzję, że na obiecane zakupy pojedziemy od razu. Jacob bardzo chciał prowadzić i wcale nie musiał mnie długo o to prosić. Lubiłam samochody, ale z całą pewnością nie tak bardzo jak Jake.