Dodawajcie komentarze i opinie

Bardzo was proszę o dodawanie komentarzy do moich postów. Chcę znać waszą opinię. Jeśli macie pomysły na przygody Nessie to z chęcią je przeczytam i postaram sie umieścić je w moich opowiadaniach.
Mam nadzieję, że będziecie często odwiedzać mojego bloga, ciekawi dalszych przygód pół wampirzycy.

czwartek, 9 maja 2013

ROZDZIAŁ 2 - PORANEK


Kiedy się obudziłam zegarek wskazywał 7:22. Nadal było mi zimno, potrzebowałam ciepła Jacoba.
- Nie, nie wolno ci tak myśleć - powiedziałam na głos. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i w progu ukazała się Alice, z tacą w rękach i sporą torbą podróżną przewieszoną przez ramię.
- Wreszcie wstałaś! Nie rozumiem jak można tyle spać. Gadałaś do siebie? – spytała, położyła niesioną przez siebie tacę ze śniadaniem na stoliku nocnym i nie czekając na odpowiedź zniknęła w mojej, zbyt dużej garderobie. Na talerzu znajdowało się właściwie całe ludzkie jedzenie, jakie lubię czyli pieczywo. Kiedy byłam mniejsza, nie smakowało mi nic co jadali zwykli ludzie, ale kiedy dwa lata temu byłam na wakacjach we Francji spróbowałam tamtejszej bagietki z masłem i dosłownie się w niej zakochałam. Od tamtej pory jadam każdy rodzaj pieczywa, oczywiście obowiązkowo z masłem. Bardzo lubię też ciasteczka maślane i zwykłe płatki kukurydzane. Jeśli natomiast chodzi o picie to jedyne co lubię  to zimne, krowie mleko, ewentualnie z kakao.
Na tacy, którą przyniosła Alice, znajdowało się moje codzienne śniadanie, które Emmett zwykł nazywać „przysmakiem Świętego Mikołaja”, czyli kromka ciemnego, pełno ziarnistego chleba z masłem, dwa maślane ciasteczka i szklanka mleka. Z ochotą zabrałam się do jedzenia.
- Alice, dlaczego uważasz, że długo spałam? Przecież nie ma jeszcze wpół do ósmej – spytałam z pełną buzią. Moja ciocia wyłoniła się zza drzwi garderoby. Przez lewe przedramię miała przewieszona jakąś kremowobiałą tkaninę, a w prawej ręce trzymała moje sandałki na obcasie, bardzo eleganckie.
- Nessie, o 9:30 otwierają nowe centrum handlowe w Portland. Chcę ci tam skompletować zestaw ubrań na wyjazd – oznajmiła mi takim tonem jakby musiała tłumaczyć coś oczywistego. W międzyczasie odłożyła swoje znaleziska na łóżko i zaczęła wrzucać do swojej torby dziwne rzeczy m.in. moją MP3-ójkę, kilka moich naszyjników i kosmetyczkę.
- W Portland?! Przecież to prawie 300 km stąd – przeraziłam się.
- Wiem o tym – odpowiedziała spokojnie - Pojedziemy tam we dwójkę, a potem o 15:16 masz samolot.
- Mam lecieć do Forks samolotem?! To się zupełnie nie opłaca.
- Wcale nie. Do Portland jest stąd piękna autostrada, a do Forks dziurawa droga gminna. Zresztą zawsze tam latamy, a nie jeździmy. Przestań jęczeć i ubierz się. Czekam na siebie w samochodzie za 7 minut - powiedziała i zniknęła za drzwiami.

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad i słówko zachęty. Wyraź siebie i swoją opinię. Wstaw komentarz!
Bardzo proszę o reklamowanie swoich blogów na przeznaczonej do tego stronie Tak zwany SPAM
Z góry dziękuję :)
Zuzu