Dodawajcie komentarze i opinie

Bardzo was proszę o dodawanie komentarzy do moich postów. Chcę znać waszą opinię. Jeśli macie pomysły na przygody Nessie to z chęcią je przeczytam i postaram sie umieścić je w moich opowiadaniach.
Mam nadzieję, że będziecie często odwiedzać mojego bloga, ciekawi dalszych przygód pół wampirzycy.

wtorek, 5 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 6 - ZAŚMIAĆ SIĘ NA ŚMIERĆ

Nie jestem pewna ile tam staliśmy, przytuleni do siebie. Wiem tylko, że kiedy w końcu Jacob mnie puścił oboje byliśmy raczej zakłopotani i żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. W końcu pierwszy odezwał sie Jake:
- Pomóc Ci się rozpakować? - spytał, ale w jego głosie było coś, co podpowiadało mi, że to bardzo wymuszone pytanie.
 - Tak, byłabym wdzięczna - odpowiedziałam szybko starając się zamaskować zażenowanie.
Zabraliśmy się do pracy, chociaż, sądząc po bardzo małej ilości mojego bagażu miało nam to zająć nie więcej niż pół godziny. I tak też było. Ja zajęłam się ubraniami, starając się zostawić na wierzchu te, które nadawały się do noszenia w Forks, a pozostałe upchać na samo dno szafy, tak aby zabierały jak najmniej miejsca. Jacob natomiast zajął się pozostałymi drobiazgami, które przywiozłam z domu. Kiedy odwróciłam się od szafy i znów spojrzałam na pokój z ulgą zauważyłam, że stał się nieco mniej sterylny i pusty. Na półce na książki leżał mój pamiętnik i album ze zdjęciami, na szafce nocnej stała teraz przyniesiona skądś lampka. Na biurku w schludnym stosiku piętrzyły się moje płyty z muzyką (chyba nie miałam na czym ich słuchać, ale nie przejęłam się). Jacob znalazł też wazonik z kwiatami i ustawił je na komodzie zaraz obok zdjęć mojej rodziny. Wśród obcej pościeli dostrzegłam znajomy szczegół - moją ukochaną poduszkę z wizerunkiem wilka. Teraz było tu odrobinę bardziej jak w domu. Uśmiechnęłam się do Jake, a on, na szczęście, odpowiedział mi tym samym.
- Jacob, zjesz z nami kolację? - usłyszałam z dołu.
- Bardzo chętnie, jeśli to nie problem. Dzięki, Sue! - odkrzyknął chłopak.
- To chodźcie już - odpowiedziała.
Jacob od razu zbiegł na dół, ja jeszcze chwilę zaczekałam. Na szafce nocnej położyłam najdroższe mi przedmioty: bransoletkę i medalion. Dopiero wtedy poczułam, że jestem, może nie w domu, ale u siebie.
Kiedy zeszłam na dół zaskoczył mnie widok Charlie'go. Nie słyszałam jak przyszedł, a nie sądziłam, że rozpakowywanie aż tak mnie pochłonie. Gdy tylko go zobaczyłam rzuciłam się mu na szyję i gorąco podziękowałam za tą wspaniałą propozycję przyjazdu tutaj. Dziadek trochę niezdarnie poklepał mnie po plecach i wyraźnie było po nim widać, że wolałby gdybym go puściła. Ponarzekał trochę, że znów zbytnio się zmieniłam i że nie planował spędzić tych wakacji na pilnowaniu nastolatki (jedna zupełnie mu wystarczy), ale uśmiechał się przy tym tak, że nie sposób było uznać tego za prawdziwe narzekanie. Zaraz potem dodał, że nie chce wiedzieć nic ponad to, co jest absolutnie konieczne i przeszedł do salonu aby włączyć w telewizji mecz.
Chwilę później siedziałam już przy stole w kuchni razem z nim, Sue, Jacobem i, ku mojemu zaskoczeniu, Sethem. Zmartwiłam się jednak, kiedy kobieta podała mi talerz. Gorąca pieczeń, świeże ziemniaki i młodziutka marchewka z całą pewnością były pyszne, ale nie dla mnie. Ja zwyczajnie takich rzeczy nie jadałam. Sue wiedziała o mnie wystarczająco dużo, by zdawać sobie sprawę, że mogę jeść ludzkie jedzenie i zbyt mało by wiedzieć, że większości tego jedzenia nie lubię. Nie chciałam jednak sprawiać jej przykrości. Poprzysięgłam sobie, że w najbliższym czasie powiadomię ją o moich, no powiedzmy, zwyczajach kulinarnych, a dzisiaj zjem przygotowany obiad. Nie chodziło o to, że był niesmaczny. Wszystkie zmysły miałam wyostrzone, smak również, i potrafiłam docenić jego walory smakowe, zwyczajnie nie były to "walory", które smakowałyby mnie. Wiem, że to strasznie głupie, że tak rozwodzę się nad jedzeniem, ale nic nie mogę na to poradzić. Zaczęłam od ziemniaków i marchewki, bo najbardziej na świecie nie lubiłam mięsa. I nic mnie nie obchodzi, że według zwykłych ludzi krew smakuje jak mięso - a guzik prawda! Krew to krew, a mięso to paskudztwo. Z tej jakże trudnej sytuacji wybawił mnie Jacob. Kiedy Sue wyszła do kuchni, aby przynieść coś do picia, chłopak pochylił się ku mnie i z zawadiackim uśmieszkiem spytał:
- Będziesz jeszcze jadła, Nessie? Czy może podzielisz się z wygłodniałym wilkiem? - i nie czekając na odpowiedź zrzucił moją porcję na swój talerz. Dałam mu kuksańca w bok, ale jednocześnie się uśmiechnęłam. Byłam wdzięczna i Jake dobrze o tym wiedział.
Kiedy reszta kończyła jeść, ja pogryzałam chleb przyniesiony z kuchni. Jak się okazało bardzo smaczny w połączeniu z pieczeniowym sosem. Po kolacji powiedziałam, że jestem bardzo zmęczona i że idę się położyć. Ku mojemu zaskoczeniu dołączył do mnie Jacob. Spojrzała na niego pytając zatrzymując się w połowie schodów i odwracając do niego.
- Zostawiłem u ciebie kluczyki do auta - wyjaśnił i przecisnął się koło mnie na schodach. To wyjaśnienie wydało mi się tak bardzo głupie i oczywiste, że wybuchłam śmiechem i z trudem doszłam do mojego pokoju. Jake spojrzał na mnie jakbym postradała rozum i powiedział:
-  Wiesz, Ness, ty chyba naprawdę jesteś bardzo zmęczona. Powinnaś się już położyć... O ile zdołasz - dodał na koniec widząc, że zataczam się ze śmiechu i łapiąc mnie w ostatniej chwili bo zachwiałam się niebezpiecznie. Posadził mnie na łóżku, ale ja dalej się śmiałam i chłopak, mimo woli się do mnie przyłączył. Zwijaliśmy się ze śmiechu przez dobre 10 minut, a kiedy Jake powiedział (z trudem go rozumiałam bo oboje wciąż chichotaliśmy), że nawet nie wie z czego się śmieje, atak rozpoczął się na nowo. Kiedy w końcu udało się nam jako tako uspokoić byłam naprawdę zmęczona a do tego bolał mnie brzuch.
- Jake, podrzucisz mnie jutro do miasta? - zapytałam. -  Nie mam w czym chodzić - dodałam wskazując wymownie na otwartą szafę.
- Tak, przyjadę. Jasne - chłopak zgodził się z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy. - A teraz uciekam stąd zanim zaśmiejesz mnie na śmierć.
I to powiedziawszy wstał, jednym ruchem ręki zgarną z komody swoje kluczyki, pomachał mi i wyszedł. Mnie nawet nie chciało się przebierać w piżamę. Z największym trudem zdjęłam buty i spodnie po czym wczołgałam się pod kołdrę. Po kilku minutach już spałam.

1 komentarz:

Zostaw po sobie ślad i słówko zachęty. Wyraź siebie i swoją opinię. Wstaw komentarz!
Bardzo proszę o reklamowanie swoich blogów na przeznaczonej do tego stronie Tak zwany SPAM
Z góry dziękuję :)
Zuzu